Brakuje jeszcze dwóch obserwatorów ! Za chwilkę licznik przekroczy 30 tysięcy, to czego chciałam. Bardzo wam za to dziękuje, nie sądziłam, że uda mi się osiągnąć to przed rocznicą.
Dzisiaj będzie jedna z historyjek, mojej wybujałej wyobraźni, która czasami mnie przeraża.
` Zaczął padać deszcz, a ja cały czas szłam ulicą w stronę parku. Miałam w dupie to, że każdy przechodzeń miał parasolkę, a przynajmniej kaptur na głowie. Miałam na sobie swoją czerwoną bluzę, ale nie zamierzałam zakładac kapturu. Nie dzisiaj. Byłam już i tak cała mokra, a moje włosy były przemoczone jak nigdy dotąd.
W końcu doszłam do parku. Kolorowe, jesienne liście zamieniły się w jedną wielką chlapę. Wzięłam jednego, usiadłam na ławce i zaczęłam płakać. Ludzie, przechodzący obok dziwnie się na mnie patrzyli.
Minęło już pół godziny, a deszcz padał z minuty na minutę coraz bardziej.
Nagle zobaczyłam, że w tą stronę idzie On. Odrazu go rozpoznałam. Jego brązową bluzę i czapkę rozpoznałabym nawet na kilometr odległości.
Nie zamierzałam przyglądać mu się z bliska, gdy już był bliżej wcale się na niego nie patrzyłam. Zobaczyłam, że usiadł obok mnie.
Milczał.
- Po co tu przyszedłeś ? - zapytałam cicho, było mi tak zmino, że ledwie co mogłam mówić.
Przytulił mnie.
- Dosyć tej szopki, dosyć tego cierpienia. - odpowiedział
Złapał mnie za rękę.
Milczałam
- Chodź do mnie, przecież wiesz, że mieszkam w pobliżu, napijesz się ciepłego kakaa i odprowadzę cię do domu jak przestanie padać. - zaproponował
Nie czekając na moją odpowiedź wziął mnie za rękę i poszliśmy w kierunku pobliskich bloków.`
Mój dzisiejszy sen. Niedawno pisałam na lekcji podobne opowiadanie, ale teraz mi się to śniło :o
Uwielbiam słuchać tej piosenki, kiedy mam doła...
Dzisiaj będzie jedna z historyjek, mojej wybujałej wyobraźni, która czasami mnie przeraża.
` Zaczął padać deszcz, a ja cały czas szłam ulicą w stronę parku. Miałam w dupie to, że każdy przechodzeń miał parasolkę, a przynajmniej kaptur na głowie. Miałam na sobie swoją czerwoną bluzę, ale nie zamierzałam zakładac kapturu. Nie dzisiaj. Byłam już i tak cała mokra, a moje włosy były przemoczone jak nigdy dotąd.
W końcu doszłam do parku. Kolorowe, jesienne liście zamieniły się w jedną wielką chlapę. Wzięłam jednego, usiadłam na ławce i zaczęłam płakać. Ludzie, przechodzący obok dziwnie się na mnie patrzyli.
Minęło już pół godziny, a deszcz padał z minuty na minutę coraz bardziej.
Nagle zobaczyłam, że w tą stronę idzie On. Odrazu go rozpoznałam. Jego brązową bluzę i czapkę rozpoznałabym nawet na kilometr odległości.
Nie zamierzałam przyglądać mu się z bliska, gdy już był bliżej wcale się na niego nie patrzyłam. Zobaczyłam, że usiadł obok mnie.
Milczał.
- Po co tu przyszedłeś ? - zapytałam cicho, było mi tak zmino, że ledwie co mogłam mówić.
Przytulił mnie.
- Dosyć tej szopki, dosyć tego cierpienia. - odpowiedział
Złapał mnie za rękę.
Milczałam
- Chodź do mnie, przecież wiesz, że mieszkam w pobliżu, napijesz się ciepłego kakaa i odprowadzę cię do domu jak przestanie padać. - zaproponował
Nie czekając na moją odpowiedź wziął mnie za rękę i poszliśmy w kierunku pobliskich bloków.`
Mój dzisiejszy sen. Niedawno pisałam na lekcji podobne opowiadanie, ale teraz mi się to śniło :o
Uwielbiam słuchać tej piosenki, kiedy mam doła...