piątek, 11 listopada 2011

i chyba u każdego człowieka następuje taki moment w życiu kiedy naprawde nie wie jak poradzić sobie z tym syfem który sam sobie zrobił , kiedy czuje sie bezsilny i czuje że pomału traci wszystko na czym tak naprawde mu zależało .

  Po dzisiejszym śnie wszystko mi wróciło. Myślałam, że to koniec, że będzie okej, ale znowu wszystko powróciło. I choć staram się tego wyrzekać jak tylko moge, że to nie prawda to i tak mnie to opętało, znowu. Dzisiaj poznałam prawdę i szczerze to się nie dziwię. Byłam dzisiaj z Basią na placu, ale było do dupy, przez obecność kilku osób. 
Wczoraj byłam - SZCZĘŚLIWA. Chyba tak można nazwać ten stan. Ale dzisiaj wszystko do mnie wróciło, przez jeden głupi sen, tylko przez to. Tak samo jak 14.10.2010 roku jeden sen także przewrócił mi życie do góry nogami, no bo w sumie od tamtej daty wszystko się zaczęło. 
Ja pierdziele, że dzisiejszy sen znowu wszystko spieprzył -,-




Nie no, tak nie może być ! Muszę iść dalej i choćby nie wiem jak mi zależało nie odwracac się i nie patrzeć i nie myśleć o tym co będzie !
Nie mogę znowu popełnić tego błędu drugi raz, nie mogę, nie potrafię. Jednak moje serce by mu wybaczyło, nie no, znów mam mętlik w głowie. Nie wiem co ze sobą zrobić, kogo się poradzić. Może jak A i M będą na gadu to napisze im o tym wszystkim. Ale ten sen... On był taki piękny... Również tak samo jak ten 14.10.2010.
Nie wiem co ze sobą zrobić =.=




  Jeśli na serio tego nie udawałeś, to wróć, Przepraszam...