wtorek, 8 listopada 2011

co mam mu powiedzieć? że kocham go do tego stopnia, że nie radzę sobie z codziennością? że nie ma takiej sekundy w której bym o nim nie myślała? że przeglądam ciągle jego zdjęcia i uśmiecham się gdy widzę na nich jego uśmiech? że rysuję po rękach i zeszycie serduszka? że gdy słyszę jego imię łzy napływają mi do oczu? że ciągle słucham jednej piosenki która mi go tak potwornie przypomina? że cały czas myślę co robi? czy przypadkiem kogoś nie ma? mam mu kurwa powiedzieć, że odkąd przestał do mnie pisać wróciłam do cięcia się i myśli samobójczych? że dalej wciągam koke układając biały proszek w to jedno jebane 'E' które oznacza pierwszą literę jego imienia? że duszę się w nocy łzami? i po co mam mu to powiedzieć i tak w odpowiedzi usłyszałabym 'aha' .

   Nie mam żadnych zdjęć, Basi nie bylo na pasowaniu. Mam strasznie chamskie jak dla mnie przezwisko ; Bimber ! : / Ale za to miałam fajne zadanie. Ubić jajko w takiej misce, później nałożyć sobie taki mały worek na głowę i to na siebie wylac, nie było tak źle z włosami nic mi się nie stało, tylko wszystko poleciało na moją czarną sukienkę. Dyskoteka była beznadziejna, ale jak dla mnie to była lepsza niż tamta ostatnia zwłaszcza pod koniec chusteczki. Koniec już z tym o którym tutaj zawsze pisałam, fakt, kiedyś mi się podobał, ale przecież nie będę wiecznie ślepa -,- Sezon na pedałowe sweterki uważam za otwarte u niego, poprostu żaal. On się chyba próbuje upodobnić do takiego kogoś jednego. Za to ktoś inny ubiera się tak jakbym zawsze chciała, niektórzy wiedzą o kogo mi chodzi. Przepraszam M, że wczoraj na pasowaniu cały czas do niej gadałam o nim, pwnie nie mogła się skupić.
Jutro 11 listopada, skrócone lekcje, wszyscy musimy mieć jakieś tam kotyliony, a później akademia i do kościoła, czy na odwrót. Za to w czwartek jedziemy do Multikina w Millenium Hall w Rzeszowie na Bitwę Warszawską, do Rzeszowa mamy strasznie blisko, nie wiem epwnie jakieś 20 min. drogi. Najlepsze z tego wszystkiego jest to, że będziemy mieli czas na zakupy ^^ Będziemy chodzić w trzyosobowych grupkach, ja jestem z A i G. Szkoda, że M nie będzie :(


Dzisiaj na matmie i Historii pisałam opowieadanie, zanim zaczniecie je czytać, jak isę wam chcę to włączcie sobie do tego super piosenkę.




Pół roku wcześniej :
     Wiedziałam, że kiedyś mnie opuści, przecież to nasze ,,bycie razem,,  napewno nie potrwałoby długo, Emmet miał wiele dziewczyn, które rzucał bo kilku tygodniach czy nawet dniach. Zdarzało się, że zerwał z kimś nawet na rdugi dzień. Nie wiedziałam, że ja też dam się w to wszystko nabrac i jak plastikowa lalka dać się w to wszystko zbajerować. Obiecywał :

- Nie zranię cię.
Potrafił kłamać w żywe oczy każdej dziewczynie, ja chyba byłam najbardziej ślepa ze wszystkich. Myślałam, że będzie inaczej, że się zmienił, że już tak nie zrobi. Bo przecież wcale nie miało tak być. Miało być wielkie ,,Love Forever,, , miało być tak pięknie, miałam być taka szcześliwa, już na zawsze. nie wiem czy założył się o mnie z kolegą czy z kimś tam, nie wiem. Jednak wiem, że to wszystko było sztuczne, udawane, na pokaz.


Ten wieczór :
  Nie wiem co stałoby się gdybym nie wyszła wtedy na spacer. Zupełnie nie wiem co mnie do tego nakłoniło. Chyba dobrze było zobaczyć to na własne oczy niż dowiedzieć się o tym od kogoś obcego. 
  Pamiętam ten zimny wieczór jakby to działo się przed chwilą, dosłownie teraz, pięć minut temu. Wyszłam wtedy samotnie na spacer. Był to listopadowy wieczór. Ubrana w zimowy płaszcz i rękawiczki poszłam przed siebie. Było naprawdę zimno.
   Zobaczyłam nadjeżdżający czarny samochód należący do brata Emmeta, jechał strasznie szybko więc nie zdązyłam zobaczyć kto siedzi obok kierowcy. To stało się tak szybko, samochód tlko minął mi przed oczami, ale wiedziałam, do kogo należy. Później rozległ się huk. Stałam w miejscu nie poruszona. Kilka minut później rozległy się odgłosy karetki. Okazało się, że kierowca samochodu, a wiadomo, że był to brat Emmeta, nie zobaczył wyjeżdżającego z bocznej uliczki samochodu i w niego wjechał. Wpadł w turbulencje, Turlał się na samym środku ulicy miażdżąc przy okazji dwa nadjeżdżające samochody z nad przeciwka.
  Podeszłam tam. Chciałam zobaczyć co się dokładnie komu stało.  Emmet tam był... Widziałam jak wyciągają go z samochodu zakrwawionego, po czym założyli mu na ciało czarną folię. Wtedy widziałam go poraz ostatni. Zginął razem z bratem i kolegą.


Dziś :
  Nie wiedziałam czy dostał nauczkę za to wszystko czy poprostu takie było jego przeznaczenie. Dziś stojąc na świeżo wymarmurowanym grobie wspominam sobie to wszystko. Przypomina mi się roześmiany wysoki brunet o czekoladowych oczach. mimo, że tak bardzo mnie zranił będę pamiętać go raczej dobrze. Nie mam mu tego za złe, tylko czasami. Mówią, że czas leczy rany, niektórzy się z tym zgodzą, ale inni nie. U mnie nie do końca tak było. Na pozór jest dobrze, potrafię się śmiać z innymi i udawać, ze nic się nigdy nie wydarzyło. Jednak wieczorem gdy jestem sama wszystko do mnie wraca, znowu płaczę, bardzo często nie śpię w nocy, wszystko przez to... Gdy zamykam powieki wciąż go widzę, te jego oczy...
  Pewnie już nigdy nie będę szczęśliwa bo jakbym miała być to tylko z nim, a jest to nierealne, nadal go kocham, ale to dziwna miłość. Dzisiaj jestem samotną dziewczyną codziennie przychodzę na grób Emmeta, siadam na ławce na przeciwko grobu i potrafię opowiadac mu ow szystkim przez cały dzień. Chociaż nic nie odpowiada to wiem, ze mnie słyszy. Nigdy o tobie nie zapomnę.


I jak wam się poodobało ? Czytając to na religii A, swtwierdziła iż piszę horrory :D