środa, 7 grudnia 2011

Dziś wzięło mnie na odrobinę refleksji. zastanawiam się czy czasem nie chowam sie przed ludźmi w jakąś skorupkę, gdzie jestem niedostępna dla wszystkich uczuć i potrzeb. za oknem zaczyna się ściemniać, a ja siedzę z podłym humorem, który mam nadzieję, ze poprawi mi pewna osobą swoją obecnością za pewien czas. cierpliwie czekam. wtedy znowu moje usta będą się uśmiechały, znowu zrobi mi się cieplej. może trochę zwariowałam. nie przeczę. ale zaczyna mi zależeć, już nawet nie chyba, a NA PEWNO.




Ta, to ten o którym piszę jest jakąś dupą jak słoń... -.-

 Dzisiaj Klasa trzecia gimnazjum z naszej szkoły pisała egzaminy, pisała też Basia. Ciekawe jak jej poszło. Nie było jej jeszcze na gadu więc nie zdążyłam z nią popisać.
Pani z Fizyki poprawiła dzisiaj sprawdziany, który pisałam tydzień temu. No, dostałam jeden -,- Kiepsko u mnie z Fizyką. Najgorszy i najbardziej nie kumowaty przeze mnie przedmiot.  Dzisiaj były same zastępstwa prawie i zamiast kończyć lekcje o 14:20 skończyliśmy o 12:25, a mieliśmy jeszcze WF, nie na sali, tylko w zwyczajnej salce lekcyjnej, oglądaliśmy Shreka, ale ja nic z tego nie rozumiałam bo razem z dziewczynami grałyśmy w tą grę. 
Później poszłyśmy na bilans. Byłyśmy chwilę na placu zabaw... Gdy weszłyśmy S włączyła Skillet - Lucy. Ta piosenka doskonale pasowała do tego o czym teraz myslałam, wspominałam sobie to wszystko. Siedziałyśmy w tym samym miejscu, gdzie siedziałam z emmetem 31 paźzdziernika. Na chwilę się zamyśliłam. Przywróciłam sobie to wszystko, tą noc, a raczej początek niej. Na chwilę powróciło to wszystko. W myślach nie miałam 7 grudnia, ale ten dzień. Wyobrażałam sobie, że to on siedzi obok mnie, a ja siedziałam dokładnie w tym miejscu, w którym siedziałam kiedyś...
I jeszcze zobaczyłam go jak jechał rowerem do domu. On również mnie chyba zobaczył, ale nie wiem czy z tak daleka mnie rozpoznał. Jak rozpoznał to pewnie odrazu wiedział dlaczego akurat tam siedzę...




  A tego czego dowiedziałam się dziś...
to dołuje mnie dotąd ... 
I widzicie ? Jakoś dzisiaj notka jest dłuższa, nabrałam to tego jakoś większych chęci.
Dodam jeszcze kilka opisów :


krótkie wyjście na dwór, podczas którego otoczyło mnie zimne powietrze. chwila trzeźwego umysłu. a w głowie znów wiele oczekiwań od samej siebie, stawiana z każdym dniem wyższa poprzeczka w życiu. romansowałam z fizyką i nową lekturą. czego chcieć więcej? ach tak. jest coś czego chciałabym bardziej od tego romansu z książkami.

przebudzając się w środku nocy krzycząc kolejny raz twoje imię, wcale nie jest to tak przyjemne jak mogłoby się wydawać. zwłaszcza kiedy jest to krzyk tęsknoty.

jesteś pierwszą osobą, o której myślę rano. Tylko dla Ciebie rano wstaję, idę do tej zajebanej szkoły. Tylko dla Ciebie codziennie siedzę wieczorami i się uczę. Tylko dla Ciebie nie kłócę się z rodzicami. Tylko dla Ciebie raz na zawsze rzuciłam palenie. Tylko dla Ciebie jestem. Tylko dla Ciebie.

i nagle żyjesz z myślą że są na świecie oczy których nigdy nie zapomnisz.

Dziś znowu sztucznie zmniejszam wielkość źrenic, bo nie chcę patrzeć na świat którego nie zdołam zmienić.

tamtego dnia nie pomyślałam o konsekwencjach. nawet nie przyszło mi do głowy , że będę musiała o tym wszystkim kiedyś zapomnieć

uwierz , że ja już niczego od Ciebie nie oczekuję . żadnych skrajnych uczuć , gorących spojrzeń , ani obietnic , które łamiesz , zanim zdążysz złożyć . ja proszę Cię , tylko o to , abyś zniknął z mojego życia , przyznając , że żałujesz każdego z kłamstw

siedzę przed tym jebanym kompem tylko po to , żeby się czymś zająć , żeby nie myśleć o tej chorej sytuacji ale nawet to nie pomaga. sączę już dwie godziny sok, chwilami tak jakby się zacinam, wpatrzę się w jeden punkt i dopiero z tego stanu wyciąga mnie wibracja telefonu. z playlisty włącza się jego ulubiona piosenka, łzy napływają do oczu ale zagryzam mocno dolną wargę po chwili mając satysfakcje z tego , że wygrałam pierwszą walkę z płaczem .

Pierdolnę sercem o ścianę i będę patrzeć jak się jebie to całe nasze Love forever.

ONA umarła potem z miłości , z owej tęsknoty i samotności .. ale , że MIŁOŚĆ to WIELKA SIŁA , miłość po śmierci ICH połączyła


przeprosić można kogoś , kogo się zahaczyło łokciem na ulicy , a nie kogoś , kogo się miało w dupie przez kilka lat .



Piosenka na smutne wieczory i doła :