Ta, to ten o którym piszę jest jakąś dupą jak słoń... -.-
Dzisiaj Klasa trzecia gimnazjum z naszej szkoły pisała egzaminy, pisała też Basia. Ciekawe jak jej poszło. Nie było jej jeszcze na gadu więc nie zdążyłam z nią popisać.
Pani z Fizyki poprawiła dzisiaj sprawdziany, który pisałam tydzień temu. No, dostałam jeden -,- Kiepsko u mnie z Fizyką. Najgorszy i najbardziej nie kumowaty przeze mnie przedmiot. Dzisiaj były same zastępstwa prawie i zamiast kończyć lekcje o 14:20 skończyliśmy o 12:25, a mieliśmy jeszcze WF, nie na sali, tylko w zwyczajnej salce lekcyjnej, oglądaliśmy Shreka, ale ja nic z tego nie rozumiałam bo razem z dziewczynami grałyśmy w tą grę.
Później poszłyśmy na bilans. Byłyśmy chwilę na placu zabaw... Gdy weszłyśmy S włączyła Skillet - Lucy. Ta piosenka doskonale pasowała do tego o czym teraz myslałam, wspominałam sobie to wszystko. Siedziałyśmy w tym samym miejscu, gdzie siedziałam z emmetem 31 paźzdziernika. Na chwilę się zamyśliłam. Przywróciłam sobie to wszystko, tą noc, a raczej początek niej. Na chwilę powróciło to wszystko. W myślach nie miałam 7 grudnia, ale ten dzień. Wyobrażałam sobie, że to on siedzi obok mnie, a ja siedziałam dokładnie w tym miejscu, w którym siedziałam kiedyś...
I jeszcze zobaczyłam go jak jechał rowerem do domu. On również mnie chyba zobaczył, ale nie wiem czy z tak daleka mnie rozpoznał. Jak rozpoznał to pewnie odrazu wiedział dlaczego akurat tam siedzę...
A tego czego dowiedziałam się dziś...
to dołuje mnie dotąd ...
I widzicie ? Jakoś dzisiaj notka jest dłuższa, nabrałam to tego jakoś większych chęci.
Dodam jeszcze kilka opisów :
krótkie wyjście na dwór, podczas którego otoczyło mnie zimne powietrze. chwila trzeźwego umysłu. a w głowie znów wiele oczekiwań od samej siebie, stawiana z każdym dniem wyższa poprzeczka w życiu. romansowałam z fizyką i nową lekturą. czego chcieć więcej? ach tak. jest coś czego chciałabym bardziej od tego romansu z książkami.
przebudzając się w środku nocy krzycząc kolejny raz twoje imię, wcale nie jest to tak przyjemne jak mogłoby się wydawać. zwłaszcza kiedy jest to krzyk tęsknoty.
jesteś pierwszą osobą, o której myślę rano. Tylko dla Ciebie rano wstaję, idę do tej zajebanej szkoły. Tylko dla Ciebie codziennie siedzę wieczorami i się uczę. Tylko dla Ciebie nie kłócę się z rodzicami. Tylko dla Ciebie raz na zawsze rzuciłam palenie. Tylko dla Ciebie jestem. Tylko dla Ciebie.
i nagle żyjesz z myślą że są na świecie oczy których nigdy nie zapomnisz.
Dziś znowu sztucznie zmniejszam wielkość źrenic, bo nie chcę patrzeć na świat którego nie zdołam zmienić.
tamtego dnia nie pomyślałam o konsekwencjach. nawet nie przyszło mi do głowy , że będę musiała o tym wszystkim kiedyś zapomnieć
uwierz , że ja już niczego od Ciebie nie oczekuję . żadnych skrajnych uczuć , gorących spojrzeń , ani obietnic , które łamiesz , zanim zdążysz złożyć . ja proszę Cię , tylko o to , abyś zniknął z mojego życia , przyznając , że żałujesz każdego z kłamstw
siedzę przed tym jebanym kompem tylko po to , żeby się czymś zająć , żeby nie myśleć o tej chorej sytuacji ale nawet to nie pomaga. sączę już dwie godziny sok, chwilami tak jakby się zacinam, wpatrzę się w jeden punkt i dopiero z tego stanu wyciąga mnie wibracja telefonu. z playlisty włącza się jego ulubiona piosenka, łzy napływają do oczu ale zagryzam mocno dolną wargę po chwili mając satysfakcje z tego , że wygrałam pierwszą walkę z płaczem .
Pierdolnę sercem o ścianę i będę patrzeć jak się jebie to całe nasze Love forever.
ONA umarła potem z miłości , z owej tęsknoty i samotności .. ale , że MIŁOŚĆ to WIELKA SIŁA , miłość po śmierci ICH połączyła
przeprosić można kogoś , kogo się zahaczyło łokciem na ulicy , a nie kogoś , kogo się miało w dupie przez kilka lat .
Piosenka na smutne wieczory i doła :