środa, 11 lipca 2012

Chciałabym powiedzieć, że tęsknie, ale już tak długo Cię nie widziałam, że szczerze pogodziłam się z tym, że Cię dla mnie nie ma.

Przepraszam was, że tak długo nie dawałam znaku życia. Dzisiaj na waszych blogach odpowiem na wszystkie komentarze. Powodem mojej nieobecności jest opowiadanie, które w sumie już kończę. Bardzo się do niego przyłożyłam, ponieważ jeszcze miesiąc temu obiecałam sobie, że to co zmieściłam na dwóch stronach kartek ze szkicownika rozbiję na rozdziały. 'Niektóre' osoby już to czytały. I chyba im się to podobało. 
Co u mnie ? Nic nowego. Żyję swoim monotonnym, nudnym życiem od rana do wieczora powtarzając w kółko te same czynności. Jutro zapowiada się fajny dzionek. Millenium Hall, no i kino '' Jak urodzić i nie zwariować.'' Był ktoś na tym ?
 Fragment opowiadania, dokładnie rozdziału trzeciego, spotkania w szpitalu :


Wyszłam na zewnątrz. Usiadłam na krześle obok jakiejś staruszki i czekałam na chwilę prawdy.
- Możesz wejść na chwilę, ale tylko na dosłownie pięć minut, ponieważ jest jeszcze bardzo osłabiony. - powiedziała pielęgniarka przez uchylone drzwi sali.
Ogarnęło mnie uczucie radości, w końcu będę mogła z nim porozmawiać, przeprosić.
- Kacper ! - zaczęłam płakać.
- Co się stało ?
- Jechałeś pod szkołę spotkać się ze mną i z dziewczynami, pamiętasz?
- No tak... Później... Później uderzyłem w studzienkę, tyle pamiętam.
- Przepraszam cię, to moja wina... Mogłeś nie jechać skuterem tylko przyjść na nogach.
- Przecież sam powiedziałem, że przyjadę skuterem to nie twoja wina. - powiedział czule po czym złapał mnie za rękę.
- Czemu nie przyszli tutaj twoi rodzice ?
- Oni... Są zawiadomieni, ale są na dwudniowym wyjeździe w Barcelonie, jutro wracają.
- Rozumiem...
- Całe szczęście, że ty tu jesteś.
- Zawsze przy tobie będę.
- Niestety musisz już iść. - powiedziała stojąca w drzwiach pielęgniarka.
- Trzymaj się i pamiętaj... Trzymaj się. Zdrowiej. - szepnęłam.
- Na razie Marta, ty też się trzymaj. - powiedziałam do nowo poznanej koleżanki.