wtorek, 18 września 2012

Opowiadanie

Bez przeczytania, nawet nie komentuj. Nie warto.


Myślami jestem na wakacjach (Niestety) rodzinnych. Słoneczne okolice Mielna czwartego lipca witają. Na samą myśl o dziesięciu dniach z rodzinną sielanką przerwacało mi się w żolądku, a na twarz wyskakiwał wyraźny grymas. Dlaczego nie mogłam jechać po raz trzeci na ten obóz nad morzem ? Przecież tam było tak super ! "Nie uważasz, że nam też należą się wakacje ? "- powtarzała mama ilekroć próbowałam nawiązać temat. Tak więc nic się nie zmieniło. Gdyby chociaż przypadkiem okazało się, że moim sąsiadem jest ten przystojniak z drugiej gimnazjum to by było niebo. Jakimś super ciacho ratownikiem też bym nie pogardziła, ale co ja, sama, 15 latka będę robiła w takiej dziurze ?! Jedynym plusem było to, że nie całe 100 m. od naszego domku letniskowego znajdowało się morze.
Rzuciłam walizki do małego pokoiku z komodą i łóżkiem, zalożyłam słuchawki na uszy, krzyknęłam rodzicom, że wychodzę po czym jak burza pobiegłam na przywitanie z morzem. Nie było tam dużo ludzi. Jakaś garstka z naszego terenu. A ratownik ? To jakiś wysoki sztywniak w średnim wieku. Byłam zirytowana tym wszystkim. Zanurzyłam stopy w wodzie. Chwilę patrzyłam jak fale z białą pianą dotykają moich nóg.
- Witajcie najbardziej beznadziejne... - nie zdążyłam dokończyć "wakacje", bo piłka do siatki uderzyła mnie w plecy. Automatycznie odwróciłam się.
- Sorry. - wołał chłopak biegnący w moją stronę.
Rzuciłam mu piłkę, ale nie odszedł. 
- Jakiś problem ? - zapytałam chwilę później.
- Mieszkasz w domku nr. 34B?
Zaskoczyło mnie, że nieznajomy wiedział, gdzie mieszkam.
- A co ci do tego ?
- Bo jeśli tak, to jesteśmy prawie sąsiadami, mieszkam pod 32. Jestem Kacper. - rzucił.
- Iza.

_______________________________________________________________
Powyżej macie namiastkę mojego opowiadania, od tak mojej nowej weny twórczej, która przybyła do mnie kiedyś w nocy. Na początku miałam trochę problem z imionami, ale już wszystko gotowe, a opowiadanie, jak na razie idzie mi świetnie. Przepraszam, że nie odwiedzam na razie waszych blogów, ale jest to trochę nie możliwe. W weekend postaram się to wszystko nadrobić. Dziękuję za komentarze od wiernych czytelników. Chociaż i tak jest ich nie wiele to każdy wywołuje uśmiech na mojej twarzy.